January 12, 2022
Book review – “Grzesznik”by Artur Urbanowicz
Zło bierze się z egoizmu.
Tytuł: Grzesznik
Autor: Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Gmork
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 476
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 38 zł
Egzorcysta Gabriel Amorth sporządził klasyfikację pięciu stopni nękania człowieka przez złego ducha: kuszenie, dręczenie, obsesje, nawiedzenie i opętanie. Można do tego dodać jeszcze jedno, o którym Amorth nie wspomina – gdy wszystko to spotyka cię jednocześnie.
Właśnie te atrybuty Artur Urbanowicz bierze w ręce w swojej drugiej książce i wykorzystuje do intrygującej zabawy z naszą psychiką. Zanim się spostrzeżemy zagłębia się w świadomość czytelnika, odnajduje jego lęki i wykorzystuje do stworzenia psychodelicznego pościgu. Każdy z nas ma jakieś strachy i lęki, które nękają go od czasu do czasu. Każdy boi się czegoś innego. Ale jest przynajmniej jedna rzecz, która przeraża nas wszystkich, bez wyjątku. Aby dowiedzieć się, co to jest, musicie jednak sięgnąć po książkę.
Historia, którą snuje przed naszymi oczami autor, w dość prosty sposób opowiada o bossie suwalskiego półświatka, niejakim Suchym (Marek Suchocki). Od wielu lat cieszy się on tytułem herszta okolicznej mafii. Prowadzi nieźle prosperujący lokal, ma kasę, kochankę, żonę i dwójkę dzieci, a wśród będących na jego skinienie chłopaków cieszy się nieustającą sympatią i uznaniem. Wszystko zmienia się w chwili, gdy do uszu Marka docierają wieści o wyjściu na wolność człowieka, który niegdyś sprawował rządy na jego terytorium. Grzegorz „Samiel” Samielewicz, zwany przez prasę Grzesznikiem, zamierza odzyskać swe królestwo i nie cofnie się przed niczym, aby zrealizować swój cel. Co gorsza, wkrótce okazuje się, że legendarny gangster zdążył już pociągnąć za odpowiednie sznurki, aby zawczasu wprowadzić swój powrót do gry w życie. Na jego drodze staje oczywiście niezadowolony z takiego obrotu spraw Suchy. Niedługo później nasz bohater konfrontuje się z ludźmi swego przeciwnika, co kończy się dla niego pobytem w szpitalu oraz groźnym wstrząsem mózgu. I wówczas do zabawy wkraczają siły, o wiarę w które Marek nigdy by się nie podejrzewał. Kiedy wybudza się w szpitalu z kilkudniowej śpiączki wszystko staje na głowie. Samiel przejął kontrolę nad mafijnym klanem Suwałk, co więcej, jest nieporównywalnie skuteczniejszy od Suchego i już pomnożył jego osiągnięcia. Mężczyzna musi jak najszybciej obmyślić plan odzyskania pozycji. Jest to o tyle trudniejsze, że startuje od zera. Samiel przejął cały jego interes, wszystkich ludzi, jak również wyczyścił mu konta bankowe. Dodatkowym utrudnieniem okazują się być zdolności, jakie Suchy nabył prawdopodobnie przez uraz mózgu. Zaczął widzieć rzeczy niedostępne dla oczu zwykłych ludzi.
Jak możecie wyczuć z tego opisu, Urbanowicz tworzy w „Grzeszniku” świetną historię o duchach i demonach, dla niepoznaki ubierając ją w dość nietypowe szaty gangsterskich realiów. I choć takie połączenie nie jest z pewnością czymś, co najróżniejsi twórcy stosują na co dzień, trzeba docenić, że w tej powieści udaje mu się to wprost znakomicie. Za sprawą lekkiego pióra autor stworzył dość autentyczny, łatwy do przyswojenia świat gangsterów, który przemówi nawet do osób niespecjalnie przepadających za podobną tematyką.
Nie ulega jednak wątpliwości, że „Grzesznik” jest przede wszystkim rasowym horrorem i pod tym względem książka nie zawodzi nawet przez chwilę. Fabuła ma sens, postacie prowadzone są właściwie, ciąg przyczynowo-skutkowy jest zachowany w każdym (nawet najdrobniejszym) aspekcie. Urbanowicz potrafi nieźle przestraszyć,
Warto też zwrócić dodatkową uwagę na to, dlaczego tak skonstruowana postać jak Marek była w stanie zadziałać w tej powieści. Czytając książkę zastanawiałam się często, czy Suchy w ogóle wzbudza moją sympatię. Teoretycznie nie powinno tak być, ponieważ jawi się on jako persona z założenia negatywna, posiadająca wiele cech, za które można ją szczerze znielubić. To kim jest, jak traktuje innych i jaka jest wizja jego świata, powinno mnie już na starcie odrzucić. Tymczasem, za sprawą zręcznego humoru, przeplatającego się umiejętnie z całą fabułą oraz przykrym doświadczeniom, jakie przechodzi nasz bohater, da się wykrzesać dla niego naprawdę wiele serca. Tym bardziej, że przez drogę, jaką przechodzi, możemy mocno identyfikować się z jego skomplikowaną sytuacją.
Przy okazji tej powieści poznałam absolutnie najlepiej skonstruowaną postać literacką, z jaką miałam do czynienia. Grzegorz “Grzesznik” Samielewicz. Jest istotą doskonałą, czy też może doskonale stworzoną. To czyste zło, najczarniejszy z czarnych charakterów. Jego kreacja jest wręcz magnetyczna (tak za sprawą opisanego wyglądu jak i charakteru). Osobowość Samiela sprawia, że wszystkie jego dialogi czyta się jednym tchem.
Urbanowicz stworzył w swej drugiej powieści niezwykle wciągającą historię, która jest idealnym połączeniem opowieści gangsterskiej z mrocznym, intrygującym horrorem. W drugiej połowie książki co rusz włosy na karku stają dęba ze strachu, a wciągająca fabuła oraz lżejszy ton pobocznych wątków nie pozwalają nudzić się ani przez chwilę. Oczywiście, jak to u tego autora jest już chyba w zwyczaju, możemy w „Grzeszniku” liczyć na spore zaskoczenie w finale (a nawet dwa zaskoczenia!). Na szczęście nie jest to końcówka wywracająca całą treść do góry nogami, a jedynie wyjaśniająca i układająca na swoim miejscu wszystkie wprowadzone wątki. „Grzesznik” jest też zastanawiającą opowieścią o odpowiedzialności i grzechu, czyli kwestiach, które dotykają nas wszystkich w jednakowym stopniu. Nie warto ich więc bagatelizować. Dla fanów dobrej powieści z dreszczykiem będzie to lektura obowiązkowa. Ja polecam ją Wam tym bardziej, ponieważ za sprawą dwoistości fabuły książka jest naprawdę jedyna w swoim rodzaju. Cieszę się więc niezmiernie, że moja dobra passa z polskimi pisarzami trwa nadal. Jeśli jesteście znudzeni standardowymi historiami o demonach czy duchach, dajcie szansę powieści Urbanowicza. Dobra zabawa gwarantowana, pamiętajcie tylko, aby nie czytać jej późno w nocy.